I w końcu nadszedł ten okres. Część
wód pokrywaja cieniutkie warstewki lodu, a karpie zapadają w zimowy
letarg. Rozłożony i umyty sprzęt, pakujemy w pokrowce i zamykamy w
szafach, garażach, piwnicach czy innych magazynach, często przez żony,
matki czy też ojców uważany za "gemylarnię" bądż też "składowisko
śmieci" i określane jeszcze innymi, rozmaitymi epitetami. Nadchodzi
nieubłagalny koniec sezonu. My lubońscy karpiarze, nie wybieramy się nad
ciepłe zbiorniki w poszukiwaniu wrażeń na zimowych zasiadkach, choć
niejednokrotnie byliśmy kuszeni wyjazdem nad "Rybnickie morze". Uważamy,
że zima jest to czas, w którym karp musi odpocząć i nabrać sił do
następnego sezonu. Jest to taki niepisany okres ochronny cyprinusa.
Wraz z końcem sezonu pojawiają się
też liczne pytania. Czy to był dobry rok? Czy mogłem zrobić coś więcej?
Co zrobiłem nie tak podczas danej wyprawy? Wbrew pozorom sezon nie
kończy się w dosłownym znaczeniu tego słowa, gdyż następuje teraz jego
część poświęcona rozmyślaniom i w późniejszej fazie zbrojeniom się na
przyszły rok. Każdy ma nadzieje iż będzie on jeszcze lepszy i zaczyna
snuć plany kolejnych dalekich wyjazdów czy też różnego rodzaju ulepszeń
swoich kulek czy domowego pelletu.
Podsumowując zatem sezon 2007,
warto podliczyć ogólną masę karpi i amurów złowionych przez członków
klubu. Liczby te nie są zbyt duże, gdyż wielu z nich, dopiero rozpoczyna
przygodę z wędkarstwem karpiowym. Ogólna masa karpi i amurów złowionych
przez członków team'u wynosi 191,7kg! Uważamy, że jak na małą ilość
wypraw nad wodę, jest to całkiem sporo.
"To był najlepszy sezon w moim
życiu. W poprzednich latach przesiadywałem nad tym samym zbiornikiem,
wielokrotnie i równie wielokrotnie wracałem o kiju. Czar ten prysnął
wraz z pierwszą zasiadką tego roku, podczas której spiąłem dwa około
dziesięciokilogramowe bobasy i wyholowałem jednego o masie szesnastu
kilo! Jest to mój aktualny rekord życiowy. Od tego czasu niemal co
wyprawę wyciągałem przynajmniej jednego karpia! Doświadczyłem wielu
niezapomnianych wrażeń jak pasjonujący hol dzikiego amura o wschodzie
słońca czy też hol karpia w absolutnym mroku! W minionym sezonie pokory
nauczyła mnie także natura, która pokazała swe przerażaj±ce oblicze
podczas wyprawy do Wygonina. Oczywiście padały też liczne inne ryby,
gdyż nie ograniczam się tylko do łowienia karpi. Lubię zapolować na
drapieżniki, których nadzwyczaj dużo złowiłem właśnie tego roku!
Kilkadziesiąt szczupaków oraz ośmiokilogramowy sum po krótkiej sesji
fotograficznej trafiły do wody w znakomitej kondycji. Nie ma nic
piękniejszego niż widok odpływającej dużej ryby, z powrotem do swojego
domu. Mam nadzieję, że przyszły sezon będzie równie obfity i oczywiście
gdzieś po cichu liczę, że uda mi pobić rekord życiowy. Może nawet
przekroczyć upragnione dwadzieścia kilogramów...."
Piotr Pawkak
"Koniec roku zbliża się
nieubłaganie. Piotrek poprosił mnie o krótkie podsumowanie minionego
sezonu. Pocz±tkowo chciałem opisać nasze sukcesy i porażki, zastosowane
metody, przynęty itp. ale o tym wszystkim najlepiej opowiedzą Piotrek z
Kubą, więc dałem sobie spokój. Opowiem raczej o ludziach, których
poznałem ?na karpiowym szlaku?, bo dla mnie, chyba właśnie to stanowi
esencję karpiarstwa. Karpiowa brać zdaje się przeczyć statystykom i
widzianej zza okna rzeczywistości. Przemierzając Polskę w poszukiwaniu
rekordowych okazów, poznałem wielu wspaniałych ludzi, zawsze gotowych
służyć pomocą, pomagających podebrać rybę, pożyczających brakujący
element ekwipunku. Przede wszystkim karpiowi towarzysze to kopalnia
wiedzy. Zadasz pytanie a oni po prostu zaleją cię informacjami. Grzechem
byłoby nie wspomnieć o karpiowych sklepach. To prawdziwe centra wymiany
informacji. Oczywiście w całym tym lukrze znajdzie się kilku podpitych
wąsali gotowych popsuć zabawę każdemu, zawsze i wszędzie ale bez tej
odrobiny goryczy trudno by było docenić tych pozostałych.
Z Nowym Rokiem większość z nas
podejmuje jakieś ważkie postanowienia. Mnie tego typu refleksje nie
dopadają więc lepiej wspomnę o planach na kolejny sezon. Na maj i
kwiecień planujemy raczej lokalne wypady: Dębina, Rosnówko, Dobczyn.
Spróbuję zaatakować ponownie wyrobisko w Starym Gostyniu. Ubiegłoroczna
zasiadka zakończyła się tam kompletną klapą. Lipiec będzie stał pod
znakiem Wielkopolskich Dni Karpiowych gdzie wspólnie z Piotrkiem
będziemy reprezentować barwy Carp Team Luboń. Na wakacje planuję także
penetrację tajemniczego jeziora, którego nazwę zatrzymam w tajemnicy.
Chodzą słuchy o ukrywających się tam naprawdę dużych cyprinusach.
Zobaczymy"
Krzysztof Konarski
"Niestety kolejny sezon za nami
choć myślami jestem jeszcze na rozmaitych wyprawach z moim kompanem
Piotrem. Najmilej wspominam wyprawę na Dębinę, gdzie złowiłem mojego
pierwszego karpia i wtedy właśnie, chyba się zakochałem, więc mam
nadzieję, że nie było to moje ostatnie spotkanie z tą cwaną i waleczną
rybą. Sezon uważam za udany, miałem parę dobrych występów na zawodach w
kole, oraz dużo wypraw z przyjaciółmi, którym z miejsca dziękuje za
spędzony czas nad wodą.
W nad chodz±cym sezonie czuję duże wydatki, gdyż postanowiłem zakupić
sprzęt karpiowy, bo po pierwszym cyprinusie naszła ochota na następne
tylko, dlaczego nikt się nie dziwi :-)
Mam nadziej ze znowu rozszerzę horyzonty, a nabyta wiedze udoskonalę,
więc do zobaczenia na rybkach."
Jakob Tuliszka