Aktualnosci:

: Menu Glowne :

- Strona Glowna
- Kontakt z Nami
- FORUM


: Carp Team :

- Historia
- Członkowie
- Artykuły
- Łowiska
- Wyprawy
- Galeria
- Filmy
- Współpraca



: Kalendarz :



:: Wyprawy ::


Cypriniada Poznańska

23-26.08.2007

W dniach 23 - 26 sierpnia 2007 roku, na stawach "Dębiny" w Poznaniu, rozegrana została kolejna edycja Cypriniady Poznańskiej. Osobiście, dzięki uśmiechowi szczęścia, miałem szansę uczestniczyć w tychże wspaniałych, jakże towarzyskich zawodach.

O uczestnictwie dowiedziałem się niecałe 24 godziny przed rozpoczęciem zawodów. Okazało się, iż partner Arkadiusza Siejki, z ważnych powodów, nie może wziąć udziału w imprezie. Dzięki pośrednictwu pracowników sklepu wędkarskiego Marii Mazurczak, zostałem poinformowany o możliwości startu w cypriniadzie. Musiałem szybko szykować sprzęt. Jutro zawody...

Dnia 23 sierpnia, trwały ostatnie przygotowania. Po obiedzie, tata dowiózł mnie na "Dębinę" z całym karpiowym majdanem. Na miejscu czekało już sporo uczestników. Po wylosowaniu stanowiska, wszystkie zespoły udały się na swoje miejsca. Nam się poszczęściło, gdyż łowiliśmy tam, gdzie zawsze łowię podczas kilkugodzinnych wypraw. Szczęśliwe stanowisko miało numer 6.

Rozstawienie się poszło nam szybko i sprawnie, więc z niecierpliwością oczekiwaliśmy by zarzucić już wędki. Sygnał rozpoczynający łowienie miał miejsce o ustalonej wcześniej godzinie - 17. Na pierwszą rybę nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia, nasi sąsiedzi - Michał Chrząszcz i Karol Trelka, wyjęli pierwszą rybę - pięknego lustrzenia o masie niemal trzynastu kilogramów. Było to jedno z nielicznych brań tego dnia. Coś wisiało w powietrzu... coś, co sprawiało, że karpie nie były skłonne do jedzenia.  

Po silnej burzy w nocy i obfitych opadach, powietrze zrobiło się lżejsze. Ciśnienie nieco spadło, co w wyraźny sposób odbiło się na braniach. Drugiego dnia, coraz częściej było słychać rozmaite dźwięki sygnalizatorów. W tym mojego kompana - Arka. Odjazd był solidny, a wędzisko wygięte po sam dolnik. Było widać, że to raczej coś większego. Karp był już tuż tuż. Na oko miał około czternastu kilogramów. W tym momencie stało się coś strasznego. Zawiódł sprzęt... urwała się korbka od kołowrotka. Zamarłem stojąc z zamoczonym w wodzie podbierakiem. Zdeterminowany Arek nie myślał długo - pobiegł do tyły trzymając za szpulę kołowrotka. Ryba była już niemal przy podbieraku... dosłownie centymetry... Wtedy karp odjechał po raz ostatni... na nasze nieszczęście, więcej go nie zobaczyliśmy... Po kilku godzinach, los ponownie dał nam kolejną szansę. Delikatne branie na mojej wędce. Hol długi i delikatny. Nie chciałem stracić ryby. Po chwili na macie leżała pięknie wybarwiona "dziesiątka". Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi, a ja wyjątkowo dumny ze swego osiągnięcia. Do końca dnia już nic nie złowiliśmy. Kilka zespołów złowiło karpie, lecz były one zbyt małe by je zaliczyć.

Następnego dnia zerwałem się wcześnie rano z łóżka. Postanowiłem pogrzebać trochę przy wędkach i przy okazji zmienić kulki. Wpadłem też na pomysł, by na jednej z moich wędek zastosować woreczek z PVA napełniony samym dipem. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, i po chwili zaspany Arek podbierał niewielkiego karpika. Ważył niespełna 4 kg, ale wystarczyło to by został zaliczony. Mała rzecz a jak cieszy. Tak jak przewidywałem dzień był wspaniały. Słońce pięknie świeciło między drzewami oświetlając lustro wody. Dzień byłby na prawdę doskonały, gdyby nie dwa spięte karpie Arka i kilka pustych brań na moich wędkach. Do tego wszystkiego inne zespoły zaczynały nam deptać po piętach. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca...

Nie dobrze, wręcz bardzo niedobrze.! Para Ciesiółka / Komorowicz w nocy wyciągnęła karpia, tym samym zrzucając nas na czwarte miejsce, a do końca zawodów pozostało nam tylko kilka godzin. Oboje już traciliśmy nadzieje. Wtem przyjechał do nas Jakob i zaczął przeglądać mój zeszyt z notatkami z połowów. Wynikało z nich, iż przy podobnych warunkach, karpie lubowały się w gryzących, korzennych i słodkich zapachach. Postanowiliśmy pozmieniać kulki na takie jakie sugerowały moje notatki. Okazało się to istnym cudem! Podczas składania namiotu i innych zbędnych akcesoriów, w ostatniej godzinie zawodów, a dokładniej mówiąc w nieco ponad pół godziny, złowiliśmy trzy karpie kolejno o masach: 8,3 kg, 7,8 kg i 13,7 kg! Finisz był na prawdę w mistrzowskim wykonaniu! Nikt z nas, a już tym bardziej innych zawodników się tego nie spodziewał.

Gdy wszystkie zespoły przybyły na miejsce zbiórki, nastąpiło oficjalne ogłoszenie wyników. Z rozmów z innymi zawodnikami wynikało, że uplasowaliśmy się na trzecim miejscu. Po chwili jednak dotarli do reszty Trelka i Chrząszcz, który oznajmił nam w bardzo żartobliwy sposób, iż jesteśmy na drugim miejscu! Było to dla nas obydwu ogromnym sukcesem, zwłaszcza finisz, którego wszyscy nam gratulowali.

Od razu po rozdaniu nagród zapisaliśmy się na przyszłoroczną edycję zawodów i tak cieszących się już dużą popularnością. Było towarzysko, zabawnie i przede wszystkim rybnie, a o to przecież chodzi!

1. miejsce - Karol Olejnik, Ryszard Jarmułowicz (Anaconda)- 6 ryb 62,9 kg ( staw Dębowy )

2. miejsce - Arkadiusz Siejka, Piotr Pawlak - 5 ryb 43,50 kg ( staw Borusa )

3. miejsce - Michał Chrząszcz, Karol Trelka - 5 ryb 39,40 kg ( staw Borusa )

4. miejsce ? Łukasz Komorowicz, Janusz Ciesiółka - 3 ryby 26,70 kg ( staw Borusa )

5. miejsce ? Adrian Śmigiel (Carp Team Ostrów Wlkp), Tomasz Pawlik ? 1 ryba 7,30 kg ( staw Borusa )

6. miejsce ? Jerzy Baranek, Michał Trelka ? 1 ryba ? 7,10 kg ( staw Dębowy )

7. miejsce - Michał Krystkowiak, Rajmund Trojan ? 2 ryby 6,20 kg ( staw Borusa )

8. miejsce - Jacek Piątek, Radosław Płotkowiak ? 1 ryba 4 kg. ( staw Borusa )






NAPISAL
Dodane przez: Cinek

Copyright 2008 (CTL). Site Designed by Wisnia


: Linki :
KarpMAX

Carp Team Ostrów Wlkp.

Tarnowski Klub Karpiowy

Wind Carp Team

Śląski Team Karpiowy

BTS Carp Club

 



: Sponsorzy: